"Cześć Ania!" rozbrzmiało w moich uszach. "Słuchaj, nie wiem gdzie jestem, nie wiem co się dzieje, ale moje życie wisi na włosku i możemy się już nigdy nie zobaczyć. Złapali mnie jakieś bandziory i mogę zadzwonić tylko na jeden numer. Wybrałam Ciebie. Proszę Cię, przeproś wszystkich za moje błędy. Dużo ich popełniłam, a nie chciałabym, aby zapamiętano mnie jako złego człowieka. Uściskaj ode mnie wszystkich wujków, wszystkie ciocie. Ucałuj dzieciaczki, chociaż może lepiej nie, bo zaczną płakać, a ja nie chcę, żeby ktoś z mojego powodu płakał. Zadzwoń do mojej rodziny i powiedz jej, że dziękuję jej za to, że mnie wychowała i że kocham ją najbardziej na świecie.". Zaczynam płakać. Teraz, kiedy to piszę, też płaczę. "Paweł... Wybrałam Ciebie, bo wiem, że jesteś dobrym człowiekiem i że wypełnisz moją prośbę.. Kocham Cię. Żegnaj...". Ten gościu z tatuażem złapał mnie za ramię i wepchnął do czarnego auta. Przeszedł mnie ból po tylnej części czaszki i zapadł mrok.
Obudził mnie pisk opon ciężarówki. Znajdowałam się na jakieś autostradzie. Nie wiem gdzie. Zdecydowałam się iść przed siebie. Kilku dobrych ludzi podwoziło mnie jakiś kawałek. W jednym aucie zasnęłam ze zmęczenia i obudziłam się znowu na jakieś ulicy. Poznałam, że to Wrocław. Zaczęłam biec na pamięć w kierunku Jego domu. Nie mogłam do kuzyna, ponieważ te bandziory mogą mnie tam szukać. A we Wrocławiu wiedziałam tylko, gdzie On mieszka i mój kuzyn. Gdy dotarłam do Jego domu, wyglądałam gorzej niż bezdomna. Ramiona i nogi miałam pokryte krwią i błotem. Nie miałam czucia w lewej nodze. Uświadomiłam sobie o tych wszystkich obrażeniach wtedy, gdy zadzwoniłam do drzwi.
Było ciemno. Było zimno. Ja stałam w strzępkach ubrań, nie jadłam kilka dni, znajdowałam się w obcym mieście i liczyłam na życzliwość znajomych znajomych moich rodziców. On otworzył drzwi. Emocje tak mną targały, że rzuciłam się mu na szyję. Zaczęłam płakać. Czułam ciepło i zapach jego perfum. Tak jak wtedy na wakacjach. "Ania..." Mój płacz przerodził się w szloch. Z moich oczu płynęły rzęsite łzy. Byłam wystraszona i szczęśliwa. Żyłam, byłam z Nim. "Kocham Cię.." szepnęłam.
Ten sen nawiedza mnie od kilku dni. Chyba bardzo mi uświadamia jak bardzo pragnę go zobaczyć. Chciałabym powiedzieć coś w stylu "Kocham Cię", ale nie powiem tego. Chociaż... Nie wiem. Zobaczymy jak zrobię, gdy do Wrocławia pojadę. Jeśli tam pojadę. Tata twierdzi, że musimy to obgadać, ten wyjazd na feriach. To raczej nie będzie nic strasznego. Jestem dobrej myśli.
Wiem, że nie umiem dobrze pisać, ale nie to mnie teraz męczy. Jak się budzę, czuję, że płakałam. Moja poduszka jest mokra, kołdra trochę też. O twarzy nie wspomnę. Cała się kleję od łez. To jest wg mnie dziwne. Płakanie przez sen. Wcześniej przez coś takiego nie przechodziłam. Mam nadzieję, że to jest tylko chwilowe.
-Tata, tata, tata, tata, tata, tata, tata, tata kup mi tego misia.
-Napisz do Pawła, niech On ci kupi.
-Słucham?
-Mówię: Napisz do Pawła smsa o takiej treści: "W Biedronce jest taki fajny misio. Kup mi, kup mi, kup mi, kup mi."
<śmiech>
Sytuacja z dzisiaj.
Chcę Wam bardzo mocno podziękować za to, że jesteście i czytacie. Dziękuję, że przyjęłyście mnie do świata bloggerek. Wiem, że nie wszyscy mają do niego dostęp. Dziękuję, że mi pozwoliłyście czytać o tym, co Wam w duszy gra. Dziękuję.
W związku z nadchodzącym nowym rokiem, chciałabym Wam życzyć zapału i wytrwałości w prowadzeniu bloga. Wiemy, jaka to wspaniała sprawa. Mam nadzieję, że zyskacie więcej czytelniczek, a Wasze posty nie będą "nieczytane".
Dziękuję Wam jeszcze raz.
PurpuraChica